Po
skończeniu wszystkich zaplanowanych na dzisiaj zajęć. W dobrym
humorze i z szerokim uśmiechem, przymierzam korytarze uniwersytetu
prowadzące do wyjścia. Już dawno w moim życiu nie było takiej
harmonii i poczucia, że w końcu wszystko jest na swoim miejscu.
Ostatnie tygodnie są jednym z najlepszych okresów w mojej
dotychczasowej egzystencji. Po zamieszaniu jakie wywołała Nicole, na szczęście nie ma
już śladu. Nie
mogę się doczekać, kiedy znajdę się w domu i spędzę miły
wieczór w towarzystwie osoby, która jest głównym powodem mojego
tak dobrego samopoczucia i pozytywnego nastawienia. Snucie planów na
nadchodzące godziny, przerywa mi dźwięk, głośnego wypowiedzenia
mojego imienia.
-
Panno Catalino, czy moglibyśmy chwilę porozmawiać? - widzę przed
sobą profesora prowadzącego
zajęcia
jednego
z przedmiotów, na który uczęszczam.
-
Oczywiście – odpowiadam grzecznie,
zastanawiając się czego ma dotyczyć nasza rozmowa.
Nieczęsto się zdarza, że wykładowcy rozmawiają z nami
indywidualnie.
-
Zapewne
zdaje
sobie pani sprawę, że jest jedną z najlepszych studentek, nie
tylko z wymiany, ale spośród wszystkich studentów z pani roku. Nie
jest to wyłącznie moje zdanie, ale większości wykładowców
mających z panią do czynienia - rozpoczyna, a ja jestem mile
zaskoczona tak dużą pochwałą.
-
Dziękuję
za miłe słowa. To duże wyróżnienie móc je usłyszeć –
nie spodziewałam się czegoś takiego.
-
Dlatego też po
jednym z zebrań,
wytypowaliśmy
panią,
jako jedną
z nielicznych kandydatek do zespołu, który miałby niepowtarzalną szansę
dołączyć do jednej z grup badawczych
w Nowym Jorku, która pracuje nad innowacyjnymi
metodami leczenia. Na razie byłoby to tylko półroczne stypendium,
ale jeśli ktoś się wykaże ma szansę zostać tam na dłużej. To
niepowtarzalna szansa na otworzenie drzwi do wielkiej kariery w przyszłości, po zakończeniu edukacji -
słucham z niezwykłym zainteresowaniem słów profesora. Nie mogąc
uwierzyć, że to właśnie mi zaproponowano coś takiego. Kilka
miesięcy wcześniej byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie,
mając przed sobą taką szansę, ale teraz nie mam pojęcia co z nią
zrobić. Od
zawsze marzyłam o czymś podobnym. Tylko, że teraz wszystko
się zmieniło.
-
To bardzo miłe ze strony całego uniwersytetu, że otrzymałam taką
propozycję. Jestem bardzo wdzięczna za danie mi takiej szansy. Jednak muszę ją bardzo dokładnie przemyśleć. Dopiero co zamieniłam Barcelonę na Londyn. A teraz miałabym
znaleźć się w Stanach? To trudna decyzja, wymagająca
zastanowienia. Naprawdę ją doceniam, tylko że półroczny pobyt w
Nowym Jorku to coś co wymaga ogromnego poświęcenia i nie
zależy tylko ode mnie - dostrzegam zaskoczenie na twarzy mojego
rozmówcy z powodu tego, że w ogóle rozważam możliwość
odrzucenia tej oferty. Przecież każdy wie, że coś takiego może
się nigdy więcej nie powtórzyć. Mam tego świadomość, ale z
drugiej strony jest Hector i nasz wciąż bardzo krótki i jeszcze
kruchy związek. Aktualnie nawet
nie wyobrażam sobie, naszej kolejnej tak długiej rozłąki.
-
Cóż
nie spodziewałem się, że będzie pani w ogóle się zastanawiać
nad tym – profesor nie jest zadowolony moim brakiem zdecydowania.
-
Bardzo proszę o czas
do namysłu. Muszę to także omówić z rodziną.
-
Mogę dać pani maksymalnie tydzień czasu na odpowiedź. Potem
szukam kogoś innego na pani miejsce, ponieważ do wyjazdu,
który jest na początku stycznia. Nie zostało już wiele czasu.
Dlatego Mam nadzieję, że wystarczy pani ten tydzień - słyszę i
kiwam głową w odpowiedzi, że zgadzam się na ten warunek. Siedem
dni podczas, których będę musiała podjąć najtrudniejszą
decyzję swojego życia, mogącą zaważyć o całej mojej
przyszłości. Nadal jestem w szoku, to wszystko spadło na mnie tak
nagle.
-
W
takim razie do widzenia. Mam nadzieję, że zdecyduje się pani na
ten wyjazd, bardzo na to liczę – starszy mężczyzna żegna się i
odchodzi zostawiając mnie na opustoszałym korytarzu. Wywierając na
mnie dodatkową presję.
Przez całą
drogę powrotną zastanawiam się nad tym, co powinnam zrobić. Z
jednej strony moja ambicja sprawia, że chcę podjąć się tego
wyzwania. W
końcu tyle lat pracy na coś by się zdało.
Ale serce przypomina mi, że to nie może być tylko moja
decyzja i dodatkowo mam bardzo wiele przy
tym
do stracenia, właściwie wszystko co było wyczekiwane przeze mnie
od tylu lat. Nie mam tylko pojęcia, jak powiedzieć o tym wszystkim
czego się dzisiaj dowiedziałam Hectorowi. Jestem pewna, że nie
będzie zachwycony perspektywą związku na odległość. Przecież
sama dotychczas byłam ich wielką przeciwniczką. Boję się, że
taka relacja zwyczajnie się nie uda i nie daję jej zbyt wiele szans
powodzenia. Z
drugiej strony odrzucenie takiej szansy, być może będę żałowała
do końca życia. Z poczuciem dużego rozdarcia, poszukuję
kluczy w swojej torebce i otwieram
drzwi do miejsca, które od niedawna mogę nazywać swoim domem.
-
Nareszcie jesteś. Zaczynałem się już martwić – słyszę, gdy wieszam swoją kurtkę na wieszaku, znajdującym się niedaleko
drzwi.
Dostrzegam
postać Hectora, znajdującego się w niewielkiej odległości ode
mnie. Bez zastanowienia podchodzę do niego i przytulam się, bez
żadnego słowa przywitania czy wyjaśnienia
dlaczego mój powrót, tak
znacznie się
opóźnił. Celowo wybrałam dłuższą drogę, aby mieć czas na
przemyślenie wszystkiego. Jednak to
wcale nie pomogło. Mam
tylko coraz więcej wątpliwości i pytań.
-
Cat, stało się coś? Wyglądasz na zmartwioną - nie udaje mi się
ukryć przed nim tego, że coś mnie trapi. Wygląda na to, że muszę
powiedzieć mu o wszystkim już teraz. Z drugiej strony może to
lepsze wyjście niż odkładanie tego w czasie, którego
właściwie nie posiadam za wiele.
-
Można tak powiedzieć - zaczynam. Starając ułożyć sobie w
głowie, wszystko co mam mu do przekazania.
-
W takim razie najpierw przygotuję ci coś ciepłego do picia, bo
jesteś strasznie wyziębiona i jeszcze się rozchorujesz. A potem
wszystko mi opowiesz - dopiero teraz orientuję się, że moje dłonie
są zimne jak lód. Zbyt długo przebywałam na zewnątrz, tracąc
poczucie czasu.
Idę
do salonu i siadam na fotelu, oczekując na Hectora. Boję się jego
reakcji na to, co za chwilę ode mnie usłyszy. Nie chcę jednak
niczego przed nim dłużej ukrywać, przecież obiecaliśmy, że będziemy ze
sobą szczerzy.
Słyszę
jego ciche kroki, po chwili otrzymując kubek z aromatyczną gorącą
czekoladą. Od razu ogrzewam
nią swoje dłonie.
-
To teraz zamieniam się w słuch. Z czym tym razem musimy sobie
poradzić? - pyta,
zajmując miejsce obok mnie.
-
Rozmawiałam dziś z jednym z wykładowców, który przekazał mi
zaskakującą wiadomość. Zostałam wybrana do grupy studentów,
pracujących nad eksperymentalnymi sposobami leczenia. W życiu bym
się tego nie spodziewała, że wybiorą właśnie mnie - zaczynam,
nie bardzo wiedząc, jak przekazać tą gorszą stronę tej
wiadomości.
-
To uważasz za powód do zmartwień? Przecież to świetna
wiadomość. W
końcu zostałaś doceniona i nagrodzona za swoją ciężką pracę.
Powinnaś się cieszyć
- wiem, że za chwilę zmieni na ten temat zdanie.
- Poczekaj, nie powiedziałam ci jeszcze wszystkiego. Zgoda na dołączenie do
tej grupy, wiąże się z półrocznym wyjazdem do Nowego Jorku -
mówię tak cichym głosem, że zastanawiam się, czy w ogóle mnie
usłyszał. Widząc jednak, jego zmarszczone czoło i zupełną
zmianę nastroje, wiem że zrozumiał każde słowo.
-
Mówisz poważnie? - kiwam potakująco
głową, dostrzegając
jego gasnącą nadzieję, że to wszystko okaże się tylko głupim
żartem.
Bez
słowa wstaje z zajmowanego miejsca i podchodzi do okna, wpatrując
się w przestrzeń na zewnątrz. Dostrzegam jego napięte mięśnie
i skrzyżowane ramiona. Widzę jak toczy wewnętrzną walkę ze sobą,
pomiędzy tym co czuje, a świadomością, że taka szansa więcej
się dla mnie nie powtórzy. W tym momencie mam ochotę do niego
podejść i powiedzieć, że nie mam najmniejszego zamiaru skorzystać
z tej propozycji, bo ważniejszy jest dla mnie on i nie mam zamiaru
kłaść na szali naszej wspólnej przyszłości, w zamian za
otworzenie drzwi do zawodowej kariery. Jednak moja chorobliwa ambicja
powstrzymuje mnie przed wypowiedzeniem, tych najlepszych w tej
sytuacji słów. Być może kiedyś pożałuję, że tego nie zrobiłam.
-
Masz jakiś czas do zastanowienia się nad tym? - wypowiada te
słowa przez zaciśnięte usta.
-
Tydzień - jedynie tyle jestem w stanie odpowiedzieć. Dlaczego to
wszystko musi być tak trudne?
-
Nie będę kłamał i udawał, że jestem zachwycony tym wszystkim,
bo tak nie jest. W
tej chwili perspektywa półrocznej rozłąki brzmi koszmarnie.
Z drugiej strony, nie mam zamiaru w żaden sposób cię ograniczać.
Zdaję sobie sprawę, jaka to dla ciebie szansa. Dlatego Nie ważne,
co zdecydujesz. To będzie wyłącznie twoja decyzja, a ja postaram
się do niej dostosować i cię wspierać, tak jak ty kiedyś mnie -
problem w tym, że czuję wewnętrzne rozdarcie. Serce walczy z
rozumem i nie mam pojęcia, kto ostatecznie wygra tę walkę.
-
Ja kompletnie nie wiem, co powinnam zrobić. Jakiej decyzji bym nie
podjęła, narażam się na jej przykre konsekwencje - mówię
łamiącym się głosem, a w mojej głowie panuje coraz większy
mętlik. Nagle czuję się tym wszystkim przytłoczona do tego
stopnia, że mam ochotę się rozpłakać. Nie mam pojęcia jak
pogodzić ze sobą niepowtarzalną szansę na wzięcie udziału w
czymś, co od zawsze było dla mnie spełnieniem marzeń, a życiem
jakie powoli zaczęłam sobie układać w Londynie. Zaczynam się
obawiać, że której decyzji bym nie podjęła to i tak w
przyszłości będę żałować, że dokonałam akurat takiego
wyboru.
-
Po pierwsze się uspokój. Na pewno nie podejmiesz tej decyzji
dzisiaj. Spróbuj o tym na chwilę zapomnieć. Wiem, że nie jest to
łatwe, ale w innym przypadku ciągle rozmyślanie nad tym co
powinnaś zrobić, wykończy cię - Hector podchodzi do mnie, a
ja bez wahania wtulam się w niego. Przyciągając go jeszcze bliżej
do siebie.
Po
chwili łączę nasze usta w pocałunku, potrzebując w tym momencie
jego bliskości. Chwytam go za dłoń i pociągam za sobą w stronę
schodów prowadzących na górę. Jedyne czego teraz pragnę to
spędzić noc w jego ramionach, zapominając o wszystkich
prześladujących
mnie myślach, że będę musiała w końcu na coś się
zdecydować.
-
Naprawdę
wierzysz
w to, że nasz związek przetrwa taką odległość, gdy jednak
zdecyduję się na ten wyjazd? - pytam go, gdy leżę obok niego,
opierając głowę o jego ramię, a on bawi się moimi
włosami. Obiecałam
nie poruszać dziś już tego tematu, ale nie potrafię.
-
Oczywiście, że tak. Może nie będzie to najłatwiejsze
zadanie, ale jeśli tylko się postaramy to jakoś to przetrwamy. Nie
ważne jak daleko znaleźlibyśmy się od siebie, to i tak nie będzie
miało wpływu na moje uczucia do ciebie. To z tobą chcę spędzić
życie, bez względu na wszystko. Bez znaczenia jest z iloma jeszcze wyrzeczeniami, będzie się to wiązało
- mimo jego zapewnień, wcale nie jestem przekonana, czy te sześć
miesięcy nie stałyby się początkiem naszego końca. Nigdy nie
byłam zwolenniczką związków na odległość, nie raz miałam
okazję się przekonać, że w większości przypadków na dłuższą
metę, nie zdaje to rezultatu i doprowadza do rozstania. Dlaczego
więc w naszym przypadku, miałoby być inaczej?
Nie potrafię jednak zapomnieć też
o
tym, że wyjazd do Nowego Jorku
być może stanie się furtką do osiągnięcia wielkich rzeczy,
na jakie pracowałam od tylu lat. Z tym wewnętrznym dylematem w
końcu zasypiam, wiedząc że na ostateczną decyzję mam coraz mniej
czasu.
Bardzo ciekawi mnie, jaką decyzję podejmie Catalina. Czekam więc na next :)
OdpowiedzUsuń