czwartek, 4 maja 2017

Rozdział 3

Próbuję się skupić na słowach profesora, prowadzącego wykład z anatomii człowieka i zapisywać skrupulatnie notatki, ale nie potrafię. Przed sobą mam czystą, nieskazitelną kartkę, na której nie znajduje się nawet najdrobniejszy ślad mojego pisma. Jestem na siebie wściekła z powodu tego, co wyprawiam. Zamiast zająć się nauką to rozpamiętuję spotkanie z Hectorem, rozkładając je na najdrobniejsze szczegóły. Wiem, że choćbym nie wiem jak się starała, to nie znajdę nawet jednego punktu zaczepienia, który wskazywałby, że Bellerin może żałować swojego postępowania z przeszłości. Sama już nie wiem czy cieszę się z tego, że dostałam ostateczne potwierdzenie końca naszej znajomości, czy może jednak żałuję, gdyż w głębi siebie liczyłam, że może coś się zmieni i będziemy potrafili przynajmniej wyjaśnić sobie wszystkie nieporozumienia. Mimo, że wiem jak bardzo się zmienił i wcale nie odpowiada mi jego zachowanie, to doskonale też zdaję sobie sprawę, że nadal za nim tęsknię i gdyby tylko kilka dni temu, podczas mojej wizyty u niego, powiedział że żałuje tego, co się stało i wypowiedział jedno słowo przepraszam, zapewne jak głupia bym mu wybaczyła, co mogłoby mieć przykre dla mnie konsekwencje. Nasze jedno spotkanie i to dość nieprzyjemne wystarczyło, żeby zburzyć wszystkie budowane przeze mnie bariery odgradzające mnie od wspomnień z nim związanych, a co gorsza i niechcianych uczuć. Na szczęście nie wyraził chęci podtrzymania naszego ponownego kontaktu, a ja nie mam zamiaru więcej go nachodzić, w ten oto sposób problem rozwiązał się sam. Minie zapewne jeszcze kilka dni zanim moje zachowanie wróci do normy, ale musi mi się udać. Czas w końcu zrozumieć, że Hector to zamknięty rozdział w moim życiu.






- Ziemia do Cat. Dwukrotnie zadałam ci już pytanie, czy mogę pożyczyć długopis - z głębokiego rozmyślania, wyrywa mnie głos, siedzącej obok Alice.
- Przepraszam odpłynęłam na chwilę. Proszę - wręczam jej długopis, który sama trzymam od dłuższego czasu w ręku. Mnie i tak się już nie przyda.
- O czym tak myślisz? Od jakiegoś już czasu dziwnie się zachowujesz. Masz jakiś problem? - blondynka próbuje odkryć powody mojego dziwnego zachowania.
- Można tak powiedzieć, ale nie chcę o tym teraz rozmawiać. - po wypowiedzeniu tych słów, udaję że z przesadnym zainteresowaniem słucham słów wykładowcy.








Wolny wieczór spędzam na czytaniu książki, chcąc zająć czymś myśli, ale niewiele mi z tego wychodzi. Sfrustrowana odkładam na bok książkę i wstaję z łóżka z zamiarem udania się na świeże powietrze. Otwieram drzwi i staję na przeciwko swojej współlokatorki.
- A ty dokąd? - zadaje mi pytanie rozbawiony głosem. Jak zwykle ma dobry humor, chciałabym podzielać jej entuzjazm.
- Mam zamiar iść się przejść. Muszę się dotlenić - dostrzegam jej charakterystyczny uśmiech i już wiem, że coś kombinuje.
- Catalina, skoro i tak wychodzisz, to może pójdziesz ze mną na małą imprezę. Proszę, nie chcę iść sama, a tobie też przyda się jakaś rozrywka - zastanawiam się nad jej propozycją.
- No nie wiem - nadal nie jestem przekonana do tego pomysłu.
- Nie bądź taka sztywna. Po prostu powiedz tak - Alice nie daje się zbyć.
- Dobrze, niech będzie - ulegam jej namowom. Mam nadzieję, że nie pożałuję.
- W takim razie czas się przygotować. Zobaczysz będziemy się świetnie bawić - dostrzegam jej ekscytację, której ja w żadnym stopniu nie podzielam i zaczynam szukać, jakiś ubrań nadających się na dzisiejszy wieczór.






Siedzę przy długim barze, bawiąc się słomką od mojego drinka, swoją drogą to już chyba czwarty. Powoli zaczynam odczuwać skutki wypitego alkoholu. Chyba zdecydowanie przesadziłam, w ogóle nie powinnam pić. Rozglądam się dookoła szukając wzrokiem Alice, która blisko godzinę temu, zniknęła na parkiecie, dając się porwać muzyce. Dodatkowo zawiedziona, że nie chciałam do niej dołączyć. Coraz mniej zaczyna mi się tu podobać, postanawiam więc poszukać współlokatorki i powiadomić ją o chęci powrotu. Jeśli chce zostać to proszę bardzo, ale ja już mam dość.







Wstaję z zajmowanego miejsca, czując zawroty głowy. Pięknie się urządziłam. Nieoczekiwanie telefon, który trzymam w ręku, zaczyna dzwonić. Wpatruję się w ekran, jednak cyfry wyświetlane na nim, zaczynają mi się rozlewać. Postanawiam odebrać połączenie, bez znajomości mojego rozmówcy.
- Słucham, kto mówi - próbuję przekrzyczeć głośną muzykę.
- Catalina? To ja Hector. Dlaczego tam jest tak głośno, gdzie ty jesteś? - nie mogę uwierzyć, że to z nim rozmawiam i zaczynam myśleć, że przez wypity alkohol, zaczynam sobie wyobrażać niestworzone rzeczy.
- Po co do mnie dzwonisz i jakim cudem zdobyłeś mój numer? Wszystko sobie chyba ostatnio powiedzieliśmy, więc czego jeszcze chcesz - mówię nieprzyjemnym głosem.
- Chciałem przeprosić, za to jak cię ostatnio potraktowałem i porozmawiać. Ale teraz ważniejsze jest to, co ty wyprawiasz. Czy mi się zdaje czy jesteś pijana, mówisz jakoś niewyraźnie - wyczuwam zaniepokojenie w jego głosie.
- Po prostu się bawię, tak jak wiele osób w moim wieku. Zresztą ty sam często robisz to samo, choć nie powinieneś, więc nie wiem z czym masz problem - już od dawna nie ma prawa wtrącać się moje wybory.
- Powiedz mi gdzie jesteś, przyjadę po ciebie. Nie powinnaś przebywać w takim miejscu, w obecnym stanie. Jeszcze coś ci się stanie - kwituję jego wypowiedź ironicznym śmiechem.
- Zapomnij, poradzę sobie bez twojej pomocy. Nie jestem już dzieckiem. Poza tym, nie chcę cię widzieć - dochodzę do wniosku, że pora zakończyć tą rozmowę.
- To nie jest czas na wzajemne wyrzuty. Proszę cię, powiedz gdzie jesteś. Inaczej twoi rodzice dowiedzą się, jak się tutaj zachowujesz. Myślisz, że będą zadowoleni, że ich kochana Cat przebywa w takich miejscach, na dodatek w obcym mieście, gdzie praktycznie nikogo nie zna - tymi słowami doprowadza mnie do wściekłości.
- Kpisz sobie. Ile ty masz lat? Straszysz mnie rodzicami, uważasz że nie mam prawa wyjść ze znajomymi. Zadzwonisz do nich i co im powiesz, że ich dorosła córką wyszła z koleżanką, trochę się rozerwać. Może lepiej to ja powiem twoim w jakim stanie ostatnio cię widziałam. Nie rób z siebie świętego i daj mi spokój - ostatnie słowa prawie wykrzykuję.
- Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej Cat. Ostatni raz proszę cię, żebyś mi powiedziała gdzie jesteś – dochodzę do wniosku, że samotny powrót, może faktycznie nie być najlepszą opcją, a szansę na znalezienie Alice są znikome. Przeklęty Hector miał rację. Ustępuję, wybierając mniejsze zło i podaję mu adres, wiedząc że sama będę miała problem w dotarciu do tymczasowego miejsca zamieszkania, w obecnym stanie. A nie chcę tutaj dłużej przebywać. 
- Za niedługo będę - tylko tyle jestem w stanie usłyszeć, zanim się rozłącza.







Poszukiwania Alice tak jak myślałam, okazały się bezskuteczne, więc próbuję się do niej dodzwonić. Po czwartej próbie, w końcu mi się udaje.
- Catalina, przepraszam że cię zostawiłam. Poradzisz sobie i wrócisz sama? Nie czekaj na mnie i nie gniewaj się. Jutro wszystko ci wyjaśnię - nie pozwala mi nawet dojść do słowa. Wiedziałam, że zgodzenie się na przyjście tutaj będzie błędem. Już ja jej jutro wszystko wygarnę.





Czekam na Hectora jak najbliżej wejścia, aby nie przegapić kiedy się pojawi. Gdy w końcu go dostrzegam, idę w jego kierunku. W połowie drogi się potykam i prawie wywracam.
- Pięknie się urządziłaś. Wyglądasz przezabawnie. Zupełnie jak po urodzinach tej twojej koleżanki, wtedy też musiałem ci pomóc i w dodatku kryć przed rodzicami - wita mnie z kpiącym uśmiechem.
- Tak? A pamiętasz jak to  ja wielokrotnie wyciągałam cię z kłopotów. Później ładnie za wszystko podziękowałeś  – wcale nie pozostaje mu dłużna.

- Chciałem tylko powiedzieć, że to do ciebie nie pasuje – próbuje załagodzić sytuację.
- Jak coś ci się nie podoba, to możesz sobie iść. Sam chciałeś tu przyjść, zupełnie nie wiem po co - patrzę na niego z zaciętą miną.
- Pozwól, że dokończymy tę rozmowę na zewnątrz- chwyta mnie za dłoń i ciągnie w kierunku wyjścia. Po chwili wyrywam ją z jego uścisku.





Świeże powietrze pomaga mi dojść w jakimś stopniu do siebie. Przynajmniej przestało mi się kręcić w głowie. Dochodzimy do jego samochodu, swoją drogą całkiem wypasionego. Cały czas przyzwyczajam się do tego, że stał się klasowym piłkarzem i gra w znanym na całym świecie klubie.
Wsiadam do samochodu i trzaskam głośno drzwiami, próbując zrobić mu złość. Widzę jego niezadowoloną minę, ale nie komentuje mojego zachowania.
- Teraz sobie porozmawiamy na temat twojego nieodpowiedzialnego zachowania. To naprawdę nie są miejsca dla ciebie - odzywa się po chwili, gdy znajdujemy się już na opustoszałej drodze. Patrzy przed siebie, skupiając się na prowadzeniu pojazdu, nie obdarzając mnie nawet najmniejszym spojrzeniem.
- Chyba nie sądzisz, że będę słuchać twoich wyrzutów i znosić próby udzielania dobrych rad? Może lepiej powiem ci gdzie masz mnie odwieźć, a nie jedziesz bez żadnego planu.
- Zostaniesz dziś u mnie i nie chcę słyszeć żadnej dyskusji - mam dość jego decydowania za mnie.
- Nienawidzę cię – mówię najbardziej przekonującym głosem na jaki mnie stać.

- Wiem, że wcale tak nie jest. Nadal nie nauczyłaś się kłamać Catalina. Nie pamiętasz już, że zawsze wiem, kiedy to robisz.
- Poprawka, kiedyś wiedziałeś. Teraz nie wiesz już o mnie nic - mówię ze smutkiem z powodu utraty tego, co kiedyś nas łączyło.






- Dlaczego Hector? Dlaczego postanowiłeś zniszczyć wszystko, całą naszą przyjaźń. Co ja ci takiego zrobiłam? - po krótko panującej ciszy, zaczynam zasypywać go pytaniami, na które pragnę w końcu poznać odpowiedzi. Nie zaznam spokoju, jeśli w końcu się nie dowiem.
Milczy, a ja patrzę na niego z wyczekiwaniem. Wiem, że się denerwuje. Nie tylko on zna mnie jak nikt inny. Ja także nauczyłam się odczytywać jego emocje, z samego wyrazu twarzy.
- To nie jest odpowiedni czas na rozmowę o tym. Porozmawiamy o tym w innych okolicznościach - nie potrafię zaakceptować tego, że po raz kolejny próbuje uniknąć odpowiedzi.
- Nie, albo teraz mi powiesz albo już nigdy nie będziesz miał na to okazji – nie mam zamiaru tym razem dać się zbyć.
- Cat, proszę daj mi trochę czasu. Naprawdę kiedyś ci wszystko powiem, ale jeszcze nie teraz. Nie możemy spróbować, do tego czasu odzyskać naszej przyjaźni? Wiem, że nigdy nie będzie tak jak kiedyś, ale naprawdę potrzebuję cię moim życiu. Zrozumiałem to dostatecznie mocno, gdy spotkaliśmy się ponownie po tylu latach.
- Nie uważasz, że jest na to za późno? Tym bardziej, iż nawet nie wiem dlaczego się skończyła. Nie ufam ci już. Skąd mam wiedzieć, że nie zrobisz tego ponownie. Nikt nigdy, nie zranił mnie tak jak ty. Wiedziałeś, że byłeś dla mnie kimś niezwykle ważnym. Byłeś kimś kogo - w ostatniej chwili powstrzymuję się od wyznania mu czegoś, o czym ma się nigdy nie dowiedzieć.
- Kogo co? Dokończ to co chciałaś powiedzieć - prosi mnie.
- Nie ważne – mówię i uparcie milczę, a on w końcu odpuszcza.
- Naprawdę przepraszam. Wiem, że słowa nic nie znaczą i nie zmienia przeszłości. Ja po prostu pogubiłem się w swoim życiu. Wiem, że zachowuję się okropnie, stając się egoistyczny i arogancki, ale chcę to zmienić - patrzę na niego z politowaniem.
- Okropnie to mało powiedziane, wszystko ci się poprzewracało w tej pustej głowie. Wiesz jak twoja mama się o ciebie martwi?
- Wiem. Rozmawiałem z nią i przeprosiłem. To od niej dostałem twój numer - jednak coś do niego zaczyna powoli docierać. Może jeszcze jest dla niego jakaś szansa na zmianę.
- Przynajmniej tyle dobrego, że odezwałeś się do rodziny – cieszę się z tego.
- Zastanowisz się nad tym co ci powiedziałem? - patrzy na mnie z wyczekiwaniem.
- Zastanowię się, ale nie licz na jakiś cud – od razu go uprzedzam, że nic nie będzie łatwe.






Opieram głowę o szybę i zamykam oczy, zastanawiając się nad naszą rozmową. Sama już nie wiem, co powinnam zrobić. Z tego wszystkiego nawet nie wiem kiedy, ale zasypiam. Świadomość odzyskuję tylko na chwilę, gdy wydaje mi się, że ktoś niesie mnie po jakiś schodach. Jednakże czuję się na tyle bezpieczna, że sen wygrywa i ponownie w niego zapadam.




3 komentarze:

  1. Awwwww!! *.* Ten rozdział jest WSPA-NIA-ŁY!!! <3 Kocham i proszę o więcej. ;*
    PS Jutro z rana pojawi się rozdział u mnie, kochana, więc już zapraszam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!
    Bardzo fajnie piszesz. :)
    Chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga - inny niż Twój, o innej tematyce, ale może przypadnie Ci do gustu. Będzie mi bardzo miło, jeśli wpadniesz i zostawisz po sobie jakiś ślad. :D
    http://campeona-de-la-vida.blogspot.com/
    Pozdrawiam!
    R.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrobiłam i się zakochałam.
    Hector...za twoje humorki czekają Cię męki w piekle...no chyba, że dasz radę sie odkupić :D
    Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń