Otwieram
oczy, powoli wybudzając
się ze
snu. Rozglądam się po ładnie urządzonym pokoju, w którym
aktualnie się znajduję. Orientuję się, że nie jest to mój i
Alice pokój. Zaczynam sobie przypominać, wydarzenia wczorajszego
wieczoru
i mam ochotę zapaść się pod ziemię, wiedząc w czyim domu
jestem, a jeszcze bardziej mi wstyd za mój
wczorajszy stan. Ostatnim co pamiętam jest to, że zasnęłam w
samochodzie. Szukam jakiegoś zegarka, chcąc zorientować się,
która jest godzina. Gdy dostrzegam, że jest 8:30, oddycham z ulgą.
Na całe szczęście zajęcia,
zaczynam dziś dopiero o 12:00. Jeszcze tylko tego by
brakowało,
żebym zawaliła
studia.
Postanawiam wstać z łóżka, które okazało się całkiem wygodne
i po
skorzystaniu
z łazienki, którą po
krótkich poszukiwaniach,
udało mi się znaleźć. Idę poszukać właściciela domu. Już
wiem, że za chwilę zrobi się niezręcznie, przynajmniej dla
mnie.
Schodzę po schodach, udając się na dół. Słyszę
jakieś dźwięki wydobywające się prawdopodobnie z kuchni, więc
udaję się w jej kierunku.
Wchodzę do przestronnego i jasnego pomieszczenia, dostrzegając
Hectora.
- Obudziłaś się już? Jak się dziś
czujesz?
- pyta mnie z uśmiechem na ustach. Zastanawiam się, skąd u niego
taki dobry humor.
- Boli mnie trochę głowa, ale czuję się w
miarę dobrze - przynajmniej nie odczuwam zbyt dużych dolegliwości,
po wczorajszym wieczorze.
Siadam przy stole, a po chwili pojawia
się
przede mną talerz z moim ulubionym, szybkim i niezwykle prostym
śniadaniem - płatki kukurydziane z zimnym mlekiem. Do tego obok
stoi kubek z kawą.
- Liczę na
to,
że wciąż nie lubisz ciepłego mleka i słodzisz dwie łyżeczki -
patrzę na niego ze zdziwieniem.
- Pamiętasz takie szczegóły,
jak choćby to ile słodzę?
- Oczywiście. Pewnych rzeczy się
nie zapomina, zwłaszcza gdy są związane z kimś dla nas ważnym -
już mam odpowiedzieć, że skoro tak jest, to dlaczego ignorował
mnie przez tyle lat. Jednak rozmowę przerywa nam, jego dzwoniący
telefon. Hector wychodzi z kuchni, a ja zaczynam spożywać
śniadanie. Po jakimś kwadransie, gdy wypiłam już prawie połowę
swojej kawy, słyszę że Bellerin w końcu zakończył swoją
rozmowę.
- Przepraszam, ale dzwoniła Nicole.
Nieoczekiwanie wraca już dziś do Londynu i chce się ze mną
spotkać.
-
To twoja dziewczyna, tak? - chcę się upewnić.
- Tak bym jej nie
nazwał. To taka luźna relacja, czasem się spotykamy - próbuję
tego nie komentować.
- Muszę się zbierać, niedługo mam
zajęcia, a nie chcę się spóźnić. Mógłbyś mnie odwieźć? -
patrzę na niego z
wyczekiwaniem.
- Jasne, ale myślałem że dokończymy naszą
wczorajszą rozmowę - wydaje się być niepocieszony.
- Możemy
się umówić na jutro. Chyba, że twoja przyjaciółko - dziewczyna,
będzie miała ku temu jakieś zastrzeżenia - nie umiem sobie
darować tego komentarza.
- Mówiłem ci już,
że nie jest moją dziewczyną. A przyjaciółkę miałem tylko
jedną, ale przez swoją głupotę ją straciłem i teraz bardzo chcę
spróbować ją odzyskać - Hector wydaje się być zdeterminowany w
swoim postanowieniu.
- W takim razie jutro czeka nas poważna i
szczera rozmowa. Czas
sobie wszystko wyjaśnić. A
ty nie masz dziś żadnego treningu? - uświadamiam sobie, że
powinien w tym momencie znajdować się zupełnie gdzie indziej.
-
Powiedzmy, że mam tydzień wolnego - doskonale wiem, widząc
jego minę,
że coś ukrywa.
- W tym momencie masz powiedzieć prawdę, o co
tak naprawdę chodzi? - mam dość tych wszystkich jego
tajemnic i
niedomówień.
-
Zostałem odsunięty od pierwszej drużyny, za notoryczne spóźnianie
i niesportowy tryb życia. Trener dał mi tydzień na zastanowienie
się czego tak naprawdę chcę i
stanowczą poprawę. To moja ostatnia szansa
- jestem na niego zła z powodu tego jak niszczy wszystko, na co tak
długo pracował.
- Brawo! Doigrałeś się. I co masz zamiar z
tym zrobić? - zastanawiam się nad tym
jak chce wszystko naprawić.
-
Obiecuję, że wezmę się za siebie. Jednak naprawdę potrzebuję
twojej pomocy. Tylko ty, zawsze potrafiłaś ustawić mnie do pionu -
patrzę na niego z politowaniem.
- Potrzebujesz
opiekunki? Poza tym nie
mogę ci obiecać, że będę w stanie pomóc. Mimo
próby normalnej
rozmowy
z tobą.
Nie jest
tak, że
ci wybaczyłam i zapomniałam o wszystkim. Ja nawet nie wiem, czy
będę w stanie
to zrobić,
tym bardziej nadal nie wiedząc czym się kierowałeś.
- Powiedziałaś,
że się nad wszystkim zastanowisz. Tyle mi wystarczy, poczekam na
twoją decyzję, nie w ważne
jaką, tak długo jak będzie trzeba. Jednak zrobię wszystko żebyś
mi wybaczyła - słyszę niespotykaną
u niego,
determinację w głosie.
Przemierzamy
londyńskie ulice w ciszy, pogrążeni we własnych myślach.
Niedługo
potem,
orientuję
się, że jesteśmy na miejscu.
-
Dziękuję za odwiezienie - chcę już wyjść na zewnątrz, ale mnie
powstrzymuje.
-
Cat, poczekaj. Widzimy się jutro tak? - patrzy na mnie z nadzieją.
-
Raczej tak. Później zadzwonię do ciebie i ustalimy szczegóły,
teraz naprawdę muszę już iść, inaczej się spóźnię. Do
zobaczenia – żegnam
się z nim.
-
Miłego dnia i udanych zajęć - mimowolnie uśmiecham się do
niego.
W
pośpiechu idę w stronę mojego pokoju, z niepokojem patrząc na
zegarek.
-
Catalina! Wiesz jak się o ciebie martwiłam, gdzie ty
byłaś?
Myślałam, że coś ci się stało. Mogłaś mi powiedzieć, że nie
wracasz na noc - Alice zasypuje mnie oskarżeniami.
-
A ty mogłaś nie zostawiać mnie samej i gdzieś ostatniego
wieczoru nie
znikać. Wtedy wszystko byś wiedziała - mówię, szukając jakiś
rzeczy do przebrania się.
-
Przecież cię przeprosiłam, wiem że nie powinnam tak się
zachować. Ale spotkałam takiego jednego przystojniaka, może coś z
tego będzie. A wnioskując po tym, że wróciłaś dopiero teraz, to
też kogoś poznałaś.
Prawda? - patrzy na mnie znacząco.
-
Przykro mi, ale się mylisz. Pomógł mi mój dawny przyjaciel -
widzę ciekawość i zdezorientowanie koleżanki.
-
Przyjaciel? Ale mówiłaś, że jesteś tutaj pierwszy raz. Jakim
więc cudem masz tu jakiś znajomych?- Alice nie potrafi tego
zrozumieć.
-
Znamy się od dziecka, ale parę lat temu wyjechał do Londynu i nasz
kontakt się urwał. To długa historia - przekazuję jej szczątkowe
informacje.
-
W
takim razie, po
drodze zaczniesz mi ją opowiadać. Idziemy? - kiwam twierdząco
głową i wychodzę za nią.
-
I naprawdę do niczego między wami nigdy nie doszło? Przecież to
niemożliwe, w życiu w to nie uwierzę, na pewno łączyło was coś
więcej - moja rozmówczyni, chce dowiedzieć się wszystkiego. Po
tym jak doszłam do połowy opowieści.
Poprzez
jej pytanie, wracam wspomnieniami do wydarzenia, które było
jedynym, które przekroczyło naszą granicę koleżeńskich relacji.
Miało
ono
miejsce,
na krótko przed wyjazdem Hectora. Był to jeden z tych
niespotykanych, deszczowych dni, podczas tamtego lata. Spędzaliśmy
wolne popołudnie u
mnie w domu, mając zamiar obejrzeć jakiś film. Jak
zwykle prowadziliśmy spór o to, kto tym razem wybiera, co będziemy
oglądać. W wyniku przepychanek i walki o pilota, przez przypadek
Hector spadł na podłogę, a ja wraz z nim, upadając wprost na
niego. Nasze twarze znalazły się w
wyniku tego, pierwszy raz
w tak
niewielkiej odległości od siebie. Patrzyliśmy na siebie, czekając
na to, co zrobi to drugie, zamiast przerwać ten niezręczny moment.
Nieoczekiwanie
systematycznie
zaczęliśmy, jeszcze bardziej
zmniejszać
odległość między nami, aż w końcu nasze usta się spotkały. To
było jedynie ledwo wyczuwalne muśnięcie ust, jednak dla mnie
znaczyło bardzo wiele. Wtedy już od jakiegoś czasu, zdawałam
sobie sprawę, że jest dla mnie kimś więcej niż sądziłam. Ale
jego zmieszanie i wielokrotne
przeprosiny
oraz przekonanie, że to nie powinno się wydarzyć i powinniśmy
zapomnieć o
tej chwili,
gdy
zdecydowanie nas poniosło. Utwierdziły
mnie w fakcie, że byłam dla niego jedynie przyjaciółką i jeśli
nie chcę go stracić to powinnam zachować swoje odczucia dla
siebie. Pomijam
już fakt, że to i tak nastąpiło z nieznanej dla mnie
przyczyny.
Później
faktycznie zachowywaliśmy się normalnie i wszystko zostało po
staremu, aż do momentu jego wyjazdu.
-
Nie musisz odpowiadać, po twojej minie wnioskuję, że miałam rację
- Alice stwierdza z przekonaniem.
-
Mylisz się - odpowiadam jej, dostrzegając że mi nie wierzy.
-
Daj spokój Cat, co ci szkodzi powiedzieć prawdę. Zresztą to i tak
już przeszłość, sama powiedziałaś że wasza znajomość, dawno
temu się
skończyła. Na twoim miejscu nie wybaczyłabym
i nie wracała
do przeszłości. To nigdy nie kończy się dobrze, wiem z własnego
doświadczenia - szkoda tylko, że ja nie mam w zwyczaju słuchać
rad innych i zawsze robię po swojemu.
-
Możemy porozmawiać o czymś innym? Chociażby o tym, czy masz
znowu zamiar, gdzieś dziś wychodzić? - chcę poznać plany
współlokatorki na resztę dnia.
-
Umówiłam się z Mattem, a ty pewnie wykorzystasz wolny wieczór na
naukę. Prawda mądralo? - domyślam się, że Matt to ten jej nowy
znajomy.
-
Wcale nie jestem mądralą, ostatnio narobiłam sobie jednak
zaległości i muszę
je
nadrobić - tym bardziej,
że jutro znowu nie będę miała na to prawdopodobnie okazji.
-
W takim razie, już teraz życzę ci miłej randki z podręcznikiem.
Jesteście
nierozłączni
- widząc moją niezadowoloną minę, zaczyna się jeszcze bardziej
śmiać. Po chwili dołączam do
niej, nie potrafiąc dłużej utrzymywać powagi. Alice to
najbardziej zwariowana osoba, jaką miałam przyjemność poznać.
Mimo różnicy naszych charakterów, naprawdę ją polubiłam.
Kochana! Błagam, dodaj szybko next, bo długo nie wytrzymam! <3
OdpowiedzUsuń