poniedziałek, 29 maja 2017

Rozdział 11

Niedzielne popołudnie z typowo angielską pogodą, a więc zachmurzonym niebem i spadającymi z niego ciężkimi kroplami deszczu. Spędzamy u Hectora w domu, nie robiąc nic konkretnego. Najzwyczajniej w świecie, cieszymy się nawzajem swoją obecnością. Może to głupie, ale cały czas uczymy się ze sobą być jako para, a nie przyjaciele. W niektórych przypadkach jest to dla nas trudne, aby zaakceptować nową rzeczywistość, w której się znaleźliśmy. Nasz bardzo krótki związek, wymaga dużej pracy i zaangażowania nas obojga, aby miał szansę przetrwać, czego naprawdę bardzo chcemy. 






Gdy kończy się kolejny odcinek mojego ulubionego serialu serialu o pewnym ekscentrycznym lekarzu, które oglądamy od kilku już godzin i pojawiają się napisy końcowe, Hector przypomina mi o planach na jutrzejszy dzień. 
- Pamiętasz, że Nacho i Isabel zaprosili nas jutro do nich na kolację? Bardzo liczą na to, że się zjawimy. Nie mogą się doczekać, kiedy cię w końcu poznają - przypominam sobie o zaproszeniu, które wcześniej całkowicie wyleciało mi z głowy. Ostatnio mam tyle na głowie, że zapominam nawet o tak istotnych kwestiach. 
- Mam jutro do późna wykłady, ale postaram się z ostatniego wyjść wcześniej. Skoro tak im zależy to nie chcę ich zawieść. Sama zresztą bardzo chętnie ich poznam - wiem, że Hiszpan wraz ze swoją partnerką są dla Hectora bliskimi przyjaciółmi, dlatego sama także chcę nawiązać z nimi pozytywne relacje. 
- Jestem pewien, że się polubicie - słyszę duży entuzjazm w jego głosie. 
- Mam taką nadzieję - mówię w odpowiedzi, przytulając się do niego, a on obejmuje mnie swoim ramieniem. Uwielbiam momenty, gdy znajduję się w jego objęciach. Czuję, że wtedy znikają wszystkie moje zmartwienia i skupiam się tylko na nas.






- Cat mam dla ciebie propozycję z korzyścią dla nas obojga. Ostatnio często się nad nią zastanawiałem i myślę, że to naprawdę dobry pomysł -  jego cichy głos wyrywa mnie ze stanu pół snu, w którym znajdowałam się od dłuższego czasu. 
- To co to za propozycja? - ciekawi mnie na co tym razem wpadł. Zdaję sobie sprawę, że czasami miewa szalone pomysły.
- Zamieszkaj ze mną - te trzy słowa natychmiast wprawiają mnie w szok i wybudzają z letargu, w którym się znajdywałam
- Co? Nie uważasz, że to stanowczo za wcześnie na takie decyzje - patrzę na niego zaskoczona jego pośpiechem
- Zgodzę się, że nasz związek rozpoczął się parę dni temu i w większości przypadków na tym etapie pary zaczynają się dopiero tak naprawdę poznawać. Tylko, że my ten etap mamy dawno za sobą, znamy się przecież tyle lat i wiemy o sobie praktycznie wszystko, więc po co z tym zwlekać? - próbuje mnie przekonać, podając racjonalne argumenty. Jednak ja wciąż nie jestem do tego wszystkiego pozytywnie nastawiona
- Daj mi trochę czasu, muszę się nad tym poważnie zastanowić. To powinna być przemyślana decyzja, a nie podjęta pod wpływem chwili - mówię, prosząc o czas do namysłu.
- Dam ci tyle czasu, ile będziesz potrzebowała. Po prostu gdybyśmy mieszkali razem, moglibyśmy więcej czasu spędzać razem. Przecież teraz mamy go tak mało. Staram się zrobić wszystko żeby nam się udało i nie chcę żeby właśnie brak czasu był powodem do tego, że coś się między nami popsuje. Poza tym mam dość wracania do pustego i cichego domu, gdzie nie ma ciebie - muszę się z nim zgodzić. Przez nasze obowiązki i zobowiązania, bardzo często jest nam ciężko znaleźć chwilę na spotkanie się, a jeśli już się uda to jest ono niezwykle krótkie. Od początku jednak wiedzieliśmy na co się piszemy. 
- Nic takiego się nie stanie. Przecież wiedziałam jak to wszystko będzie wyglądało. Ale bycie z tobą jest warte poświęceń i wyrzeczeń. Postaram się jak najszybciej podjąć jakąś decyzję – sama nie wiem, co mnie powstrzymuje przed powiedzeniem, że się zgadzam.
- A będzie ona pozytywna? - pyta z cwanym uśmiechem na ustach. 
- Może jak bardzo się postarasz - droczę się z nim rozbawiona.  
- W takim razie powinienem zacząć już teraz skutecznie cię przekonywać - po chwili zaczyna składać pocałunki na moich ustach, które natychmiast odwzajemniam.





 
Z każdą upływającą sekundą robi mi się coraz bardziej gorąco i duszno, mimo że jeszcze niedawno narzekałam na zbyt niską temperaturę w pomieszczeniu. W momencie gdy jego usta schodzą ze swoimi pocałunkami na moją szyję, nie potrafię powstrzymać cichego jęku przyjemności wydobywającego się z moich ust. Opadam na zajmowaną przez nas kanapę, pociągając Hectora za sobą. Przestaje racjonalnie myśleć, a pożądanie przejmuje nade mną kontrolę, gdy jego niecierpliwe dłonie wsuwają się pod moją koszulkęJestem świadoma do czego to wszystko zmierza, ale naprawdę tego chcę.





Głośna melodia rozbrzmiewająca z telefonu znajdującego się na stoliku, psuje cały nastrój chwili i przywołuje nas do porządku.


- Cholera, czy zawsze musi nam ktoś przerywać - składa ostatni, delikatny pocałunek na moich ustach i wstaje sprawdzić, kto tym razem nam przeszkodził. Dostrzegam jego niezadowolenie, kiedy wpatruje się w swój telefon. 
- Nie odbierzesz? - zastanawiam się.  
- To Nicole, nie mam zamiaru z nią rozmawiać i tłumaczyć jej po raz kolejny, że między nami wszystko skończone – imię dziewczyny wywołuje także u mnie niezadowolenie.
- Myślałam, że już sobie odpuściła - niepokoi mnie jej determinacja.
- Niestety nie, to dla niej coś nowego. Podejrzewam, że pierwszy raz coś nie poszło po jej myśli i nie może się z tym pogodzić. Liczę jednak, że w końcu jej się znudzi i zrozumie, że nic jej to nie da - nie podzielam jego entuzjazmu. Boję się, że będzie chciała się zemścić za to, że została odrzucona i będzie próbowała wszystkiego, aby zniszczyć nasz związek. 







- Pójdziesz ze mną na mały spacer? - chcę się przejść, bo to sprawdzony sposób na oddalenie moich pesymistycznych myśli i zmartwień. Tylko w ten sposób uda mi przestać myśleć o byłej dziewczynie Bellerina, która wciąż nie daje o sobie zapomnieć i udało jej się zburzyć cały mój spokój
- W taką fatalną pogodę? To nie jest dobry pomysł, jeszcze się rozchorujesz -  Hiszpan próbuje mnie odwieść od tego pomysłu. 
- Nic mi nie będzie. Proszę - przywołuję swoją proszącą minę, która zawsze sprawiała, że ulegał moim prośbą. Tak jest i tym razem. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają.
- Dobrze, ale na bardzo krótki i to tylko dlatego, że nie potrafię ci odmówić - ucieszona z jego zgody, składam na jego policzku krótki całus, następnie udając się w kierunku wyjścia, uprzednio ciepło się ubierając. 





Idziemy przed siebie przez opustoszałą okolicę, trzymając się za ręce. Cieszę się z takich drobnych gestów, które podkreślają, że należymy wyłącznie do siebie. Wsłuchuję się w rytmiczne uderzanie kropel deszczu o parasol, jednocześnie wdychając rześkie powietrze i wyczuwając zapach deszczu, które uwielbiam. W tym momencie niczego więcej od życia nie potrzebuję. Otrzymałam wszystko o czym od dawna marzyłam. Studiuję na wymarzonym kierunku, mam wspaniałych rodziców, przyjaciół. A przede wszystkim odzyskałam Hectora i tym razem na szczęście nie w roli wyłącznie przyjaciela. 




- Mówiłaś już swoim rodzicom o nas? - słyszę pytanie, którego się nie spodziewałam. 
- Jakoś się złożyło, że nie miałam jeszcze okazji, a ty coś powiedziałeś? - pytam, ale jestem prawie pewna, że tego nie zrobił. W innym przypadku, moi rodzice także by już o tym wiedzieli i okazali swoje niezadowolenie, że nie dowiedzieli się o tym ode mnie. 
Nie i tak sobie pomyślałem, że może przekażemy im to wspólnie, jak już ich odwiedzimy. We dwójkę będzie nam to łatwiej wytłumaczyć przede wszystkim naszym mamą, które na pewno będą chciały dowiedzieć się ze szczegółami, jak do tego doszło - zastanawiam się nad tym.
- Może to faktycznie będzie lepsze rozwiązanie. Tylko kiedy znajdziemy czas na podróż do Barcelony? W tygodniu masz treningi, a ja zajęcia. A w weekend rozgrywasz mecze. Sama miałam zamiar pojawić się w domu dopiero na święta - wspominając rodzinę, mimowolnie zaczynam odczuwać tęsknotę za domem. 
- Coś wymyślę. Może na początku listopada, uda nam się znaleźć wolną chwilę. 




- Nie obawiasz się ich reakcji? Wcale nie muszą być tak pozytywnie nastawieni do widoku nas razem. Nigdy nawet słowem nie zająknęli się o tym, że kiedyś możemy być razem. Podejrzewam, że nigdy nawet nie wzięli tego pod uwagę. Przecież oni będą w szoku. W szczególności gdy przypomną sobie moje niezbyt miłe epitety, którymi cię określałam, gdy przestałeś się odzywać oraz zarzekania, że nie chcę cię nigdy więcej widzieć - wracam myślami do tego fatalnego okresu dla mnie i przypominam sobie wściekłość jaka mi wtedy towarzyszyła na ironio, mojego obecnego chłopaka. 
- A ja myślę, że się ucieszą. Sądzę, że zawsze po cichu liczyli na to, że być może kiedyś coś się między nami wydarzy. Myślisz, że po co moja mama tak zabiegała o nasze ponowne spotkanie? Za wszelkimi sposobami chciała abyśmy się pogodzili. A teraz z miłą chęcią dowiem się, jakimi obelgami mnie obrzucałaś. Choć już teraz przyznaję, że pewnie na nie zasłużyłem. 
- Zapewniam cię, że nie chcesz ich poznać. Nienawidziłam cię jednocześnie kochając, co na pewno nie było dobrym połączeniem - wyznaję. 





- Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Kocham cię Cat i zapewniam cię, że to się nigdy nie zmieni - słyszę zapewnienia Hectora. 
- Ja ciebie też kocham - marzę, aby za kilkanaście lat usłyszeć te same słowa i móc odpowiedzieć na nie dokładnie tak samo jak teraz. Wyobrażam sobie nasz wspólny i przytulny dom, w którym unosi się zapach świeżych kwiatów. Miejsce, które jest przepełnione śmiechem naszych dzieci, bawiących się w towarzystwie psa. Postaram się ze wszystkich sił, aby obraz z mojej głowy w przyszłości zamienił się na rzeczywistość. Jestem pewna, że to właśnie Hector jest tym jedynym, z którym chcę spędzić swoje życie. Od zawsze nim był i nie chcę, a może nawet nie potrafię wyobrazić sobie kogoś innego na tym miejscu.

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z Héctorem w kwestii wspólnego mieszkania. Mądrze chłopak prawi. Trzymam za nich kciuki :D

    OdpowiedzUsuń