Ostatni
gwizdek sędziego w sobotnie popołudnie, informujący o końcu
spotkania, sprawia że na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
Kanonierzy wygrali swój mecz, a ja jestem zaskoczona, że oglądanie
na żywo tego widowiska, dostarczyło mi aż
tak
dużych emocji. Szczególnie jestem zadowolona z widowiskowej gry
oraz z tego, że trener dał szansę Hectorowi i wystawił go do gry
w pierwszym składzie. Miło było znów przyjrzeć
się jego
grze
na żywo. Zresztą całe Emirates Stadium zrobiło na mnie duże
wrażenie. Mam nadzieję, że to nie był ostatni raz, kiedy miałam
okazję pojawić się w tym miejscu.
Wstaję z zajmowanego
miejsca z zamiarem udania się w stronę wyjścia ze stadionu i
spędzeniu
kilkunastu kolejnych minut na oczekiwaniu na mojego
przyjaciela. Uparł się żebym poczekała na niego po zakończeniu
rozgrywki. A z racji, że nie mam dziś nic szczególnego
do zrobienia, zgodziłam się.
Idę powolnym krokiem podziwiając przestrzeń dookoła. Nagle
słyszę, że ktoś woła moje imię, odwracam się i dostrzegam
nieznajomego chłopaka, jednak mimo
wszystko,
jego twarz wydaje mi
się skądś
znajoma.
-
Mam nadzieję, że to ty jesteś Catalina. Inaczej będę miał
przechlapane - patrzę na nieznajomego z niezrozumieniem.
- Tak
mam na imię, ale nie bardzo rozumiem o co chodzi - chcę dowiedzieć
się, czego ode mnie chce.
- Jestem Rob Holding, kolega z drużyny
Hectora. Prosił mnie, żebym dotrzymał ci towarzystwa, gdy będziesz
na niego czekała - uśmiecha się do mnie przyjaźnie. Teraz już
wiem, dlaczego wydawało mi się, że gdzieś go już widziałam.
-
Nie musisz marnować swojego czasu. Na pewno masz lepsze
zajęcia niż
- niech ja tylko spotkam Bellerina, już ja mu powiem , co sądzę o
załatwianiu
mi towarzystwa.
- Wcale nic
nie marnuję. Będzie mi bardzo miło bliżej cię poznać. Przy
okazji nie chciałabyś zwiedzić niedostępnych
dla postronnych części stadionu, a za przewodnika mieć jednego z
piłkarza Arsenalu? Większość ludzi dałoby się za to zabić –
ulegam pokusie
jego namowom, zgadzając
się
Kolejne
minuty spędzam na spacerowaniu po wnętrzach Emirates i rozmowie z
angielskim piłkarzem na przeróżne tematy. Mimo początkowej
nieufności, szybko złapałam z nim wspólny język. Okazał się
całkiem miły i muszę przyznać, że go polubiłam.
-
Długo
znacie się Hectorem? Do tej pory nie miałem okazji słyszeć o
tobie – ciekawi go moja znajomość z jego kolegą.
-
Od dziecka, mieszkaliśmy obok siebie. Jednak nasz kontakt się urwał
i dopiero od niedawna znów się widujemy – odpowiadam na jego
pytanie.
-
Wiem, że praktycznie się nie znamy. Dlatego wybacz mi moją
zuchwałość, ale może dałabyś się zaprosić choćby
jutro
na jakąś kawę? Mielibyśmy szansę porozmawiać trochę dłużej
niż teraz. Chciałbym kontynuować, naszą dopiero co rozpoczętą
znajomość. Jesteś
interesującą osobą.
Co ty na to? - patrzy na mnie z wyczekiwaniem i
niemą prośbą, abym się zgodziła.
-
Z chęcią - przyjmuję zaproszenie chłopaka i podaję mu swój
numer telefonu.
- Tutaj jesteście. Wszędzie was szukałem -
słyszę głos Hectora, stojącego za mną.
- Rob był tak miły,
że mnie oprowadził i
nawet nie wiemy kiedy minął nam ten czas
- zwracam się do swojego
przyjaciela.
- To była czysta przyjemność. Hector zazdroszczę
ci takiej przyjaciółki. Będę leciał. Do zobaczenia - żegna się
z nami i zostawia samych.
-
Liczę, że nie był zbyt męczący. Czasami potrafi być upierdliwy.
Ale wszyscy inni, których mogłem poprosić o przypilnowanie cię,
byli zajęci.
-
Był
naprawdę
przemiły i zabawny. Wydaje
się w porządku, całkiem dobrze
mi się z nim rozmawiało. Ale mnie nie trzeba pilnować, jestem
dorosła jakbyś nie zauważył – mówię, próbując
mu uświadomić, że mogłam równie dobrze poczekać na niego
sama.
-
Tak, tak. Tylko, że dla mnie zawsze zostaniesz małą, bezbronną
Cat, którą muszę się zaopiekować, by nie stała jej się żadna
krzywda - mówiąc to, patrzy na mnie z troskliwą miną.
-
Przypominam ci, że jestem od ciebie tylko rok młodsza, a zbytnią
dojrzałością nie grzeszysz. Więc nie wiem kto o kogo, powinien
się bardziej martwić.
Dyskutujemy
na ten temat jeszcze przez dłuższy czas, nie dochodząc do żadnego
porozumienia. W końcu odpuszczamy sobie wiedząc,
że i tak będziemy obstawać przy swoich zdaniach.
-
Przy
okazji gratuluję
wygranej i udanego występu, ale przy stracie tej bramki, mogłeś
zachować
się lepiej - uśmiecham się w stronę bruneta i komentuję
jego dzisiejsze poczynania na boisku.
- Widzę, że wrócił mój
największy krytyk, który zawsze znajdzie coś do poprawy.
Odzwyczaiłem się od tego.
- To na nowo przywyknij. Dzięki mnie
masz motywację do jeszcze cięższej pracy, abym pewnego dnia nie
miała się do czego przyczepić. Chociaż to raczej nie możliwe w
twoim przypadku
- widząc jego morderczy wzrok, oddalam się od niego z głośnym
śmiechem na bezpieczną odległość, żeby nie wpadł mu do głowy
jakiś głupi pomysł.
-
Co robimy z resztą dnia? - słyszę pytanie w drodze na parking.
-
To
chyba jasne, że ty
powinieneś odpocząć, a ja coś
sobie zorganizuję – widzę jego niezadowoloną minę z powodu
mojej odpowiedzi.
-
Daj spokój Cat, nie jestem zmęczony. Zróbmy coś razem. Już chyba
nawet
wiem co. Zjesz ze mną kolację? - zaskakuje mnie tą propozycją, w
życiu się tego nie spodziewałam.
- Pod warunkiem, że sam ją
przygotujesz - odpowiadam próbując zachować powagę.
- Co?
To
niesprawiedliwe. Przecież wiesz, że nie umiem
gotować. - odpowiada niezadowolony, biorąc moje słowa na
poważnie.
- Przecież tylko żartowałam. Z przyjemnością pójdę
z tobą, skoro zapraszasz - staram się nie
myśleć, że to może wykraczać poza przyjacielskie stosunki. I
gdyby Nicole się o tym dowiedziała, na pewno
by się to jej nie spodobało. Ale nie potrafię i nawet nie chcę mu
odmówić. Kolejny raz rozsądek przegrywa z sercem.
-
To świetnie - cieszy się jak dziecko z mojej zgody, a jego radość
udziela się także mi. Może nasz przypadek nie jest, aż tak
beznadziejny jak myślałam i nie tylko ja skrywam swoje prawdziwe
uczucia. Ostatnio
Hector zaczyna dawać mi powody do takich podejrzeń, z drugiej
jednak strony zdecydował się na związek z Nicole. To wszystko jest
strasznie poplątane.
W
czasie gdy stoimy w gigantycznym korku, który nie ma końca.
Jednakże
pomimo
dużego oczekiwania, wcale mi on
nie
przeszkadza, dopóki telefon Hectora nie
zaczyna
dzwonić.
-
Cześć kochanie - słyszę jak zwraca się do swojej rozmówczyni.
Od
razu domyślam się kim ona
jest, a sposób w jaki się do niej zwraca wywołuje u mnie
niespodziewane uczucie zazdrości, ponieważ to nie dla mnie
zarezerwowane są te słowa. A nadzieja, że Hector odwzajemnia moje
uczucia, znika tak szybko jak się pojawiła. Nie słucham dalszej
części rozmowy, nie chcąc jeszcze bardziej psuć sobie swojego
dobrego humoru, z
którego niewiele pozostało .
Bawię się telefonem próbując zająć czymś myśli. Mimo, że
byłam świadoma na co się piszę, jest mi trudno zaakceptować jego
związek z kimś
innym.
-
Cat, bardzo cię przepraszam, ale zaszła mała zmiana planów. Nick
wróciła niespodziewanie wczoraj wieczorem i chce spędzić ze mną
trochę czasu.. Musiałem się zgodzić na spotkanie z nią dziś
wieczorem. Tym bardziej, że tak rzadko się widujemy ciągle
mijając, dlatego musimy przełożyć nasze plany - jego słowa
sprawiają mi duży zawód, ale próbuję tego nie okazywać.
-
Jasne, rozumiem. Przecież jesteście parą, musicie
pobyć ze sobą.
Bawcie się dobrze - staram się ze wszystkich sił, aby mój głos
brzmiał szczerze, a uśmiech nie wyglądał na sztuczny.
-
Ale na pewno
się nie gniewasz? - Hector chce się upewnić.
-
Na pewno - tym razem mówię szczerze. Nie jest jego winą, że
zakochał się w kimś i chce z tą osobą spędzać czas. Ostatnio i
tak poświęcał mi go, aż za nadto. Czasy gdy miałam go tylko dla
siebie, dawno minęły.
-
Poza tym musicie się w końcu poznać. Może w przyszłym tygodniu?
- tak naprawdę, nie mam najmniejszej ochoty na poznanie tej
dziewczyny, ale
nie chcę sprawiać mu tym przykrości.
-
Zobaczymy, nie
wiem czy dam radę. Następny tydzień mam bardzo zajęty
- tylko tyle odpowiadam i kończę ten temat.
-
Poczekaj, odprowadzę cię - słyszę, gdy zaczynam iść w stronę
akademika.
-
Spóźnisz się na spotkanie – przypominam
mu, że jest umówiony.
-
Trudno, najwyżej poczeka - mówi z obojętnością, jakby nie wiele
go to obchodziło. Czasami nie potrafię go zrozumieć.
-
To do zobaczenia niedługo - mówię, szukając kluczy od pokoju.
Wiedząc, że do jutra wieczorem jestem w nim sama, ponieważ Alice
pojechała w odwiedziny do rodziców.
Niespodziewanie,
Hector przysuwa mnie do siebie i zamyka w objęciach
swoich
ramionach. Wtulam się w niego, chcąc się
nacieszyć tym momentem bliskości jak najdłużej, ponieważ
nie
zdarzają się one
zbyt często.
-
Chcę żebyś wiedziała, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.
Wiem, że coś cię trapi Cat. Starasz tego po sobie nie pokazywać,
ale za dobrze cię znam. Kiedy w końcu się zdecydujesz powiedzieć
co to jest,
wiedz że cię wysłucham i spróbuję pomóc - mówi cichym głosem,
prawie szeptem.
-
Wiem o tym, że
mogę na ciebie liczyć.
Nie
martw się o mnie, naprawdę nic mi nie jest
- odpowiadam niezbyt przekonująco i odsuwam się od niego.
Gdy
zostaję sama, a jedyną moją towarzyszką jest wszechogarniająca
cisza, kładę
się na swoje łóżku i mam ochotę rozpłakać się.
To wszystko jest takie trudne i skomplikowane, dodatkowo nie wiem ile
jeszcze czasu zajmie Hectorowi, aby całkowicie mnie rozszyfrować.
Podejrzewam, że nie wiele, jest coraz bliżej poznania prawdy. Tego
momentu boję się najbardziej, a szczególnie
jego reakcji. Obawiam się, że odsunie się ode mnie, uznając że
tak będzie łatwiej.
Moje
użalanie się nad sobą, przerywa dźwięk otrzymania wiadomości z
nieznanego dla mnie numeru.
"
Nasze jutrzejsze spotkanie, nadal aktualne?"
Po
przeczytaniu treści, domyślam
się
kto jest jej
nadawcą. Może to właśnie w znajomość z sympatycznym Anglikiem
powinnam się bardziej zaangażować? To może być jakiś
sposób na poradzenie sobie z niechcianymi uczuciami w stosunku do
Hectora oraz
postrzegania go
na powrót, tylko jako przyjaciela.
"
Jasne. Napisz tylko, o której i gdzie."
Po
krótkim namyśle, wysyłam te kilka słów do nowo poznanego
piłkarza. Szkoda tylko, że myśl o naszym jutrzejszym spotkaniu,
nawet w minimalnym stopniu nie wywołuje takiej radości i ekscytacji
jak plany dotyczące spędzenia dzisiejszego, wolnego czasu z
Hectorem, które skutecznie zniweczyła jego dziewczyna.
Ugh, ta jego dziewczyna wszystko psuje. Niech się lepiej Hector ogarnie, bo zaraz mu jego własny kumpel sprzątnie Cat sprzed nosa!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg. ;*