piątek, 12 maja 2017

Rozdział 6



Minął tydzień od mojego pogodzenia się z Hectorem. To czas, w którym praktycznie każdą wolną chwilę poświęciliśmy na spotkania lub rozmowy ze sobą. Właśnie kończę odpisywać na kolejną wiadomość od niego, wysłaną tego dnia nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu.
- Cat, ile można? Ostatnio albo cię nie ma, a jak już jesteś to nie rozstajesz się z telefonem, chyba że jest już tak późno, że po prostu idziesz spać. Ze mną już praktycznie nie rozmawiasz. Wiem, że nie rozmawialiście przez długie lata, ale to nie powód by tracić kontakt z rzeczywistością - patrzę na niezadowoloną Alice, dochodząc do wniosku, że może faktycznie ją zaniedbuję i ma prawo czuć się urażona.
- Przepraszam Alice. Ale Skoro mamy dziś wolne popołudnie, to może pójdziemy razem na zakupy albo do kina? Spędzimy trochę czasu razem. Chyba, że masz inne plany? - staram się jej wynagrodzić ostatnie dni.
- Żartujesz? Za żadne skarby nie odpuszczę sobie możliwości zakupów. Ale twój telefon zostaje tutaj, jasne? - kiwam głową na znak zgody.
- W takim razie możemy iść. Szkoda tracić czasu - tym razem jej entuzjazm udziela się także mnie.





Po zakupowym szaleństwie, pozbawiającym mnie znacznej sumy posiadanych zasobów finansowych. Postanowiłyśmy udać się wraz z Alice do kawiarni, aby móc spokojnie porozmawiać i odpocząć.



- To jak to w końcu między wami jest? Jesteście ze sobą razem, bo tak wynika z waszego zachowania, czy może nadal okłamujecie jedno drugiego, ukrywając swoje uczucia. Według mnie, zachowujecie się jak jakaś zakochana para. Nie możecie wytrzymać paru godzin bez rozmowy ze sobą - próbuję nie zakrztusić się swoją kawą, którą aktualnie piję.
- Oszalałaś? Mówiłam ci już tyle razy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Może trochę nietypowymi, ale to wynika z tego, że w dzieciństwie byliśmy praktycznie nierozłączni. Nie wiem skąd ci się wziął ten pomysł, że jesteśmy w związku. Poza tym od kilku dni Hector oficjalnie jest z Nicole. Więc nie ma mowy o ukrywaniu jakiś uczuć względem siebie nawzajem - Alice wydaje się zszokowana moimi słowami.
- Co takiego? Ale jak to? Przecież podobno nie łączyło ich nic poważnego. Oddałaś go w ramiona tej, jak sądzę z twoich opowieści wiedźmy, bez żadnej walki? - wzruszam ramionami z niezrozumieniem.
- Ja tylko poleciłam mu uporządkowanie jego życia, między innymi właśnie ich relacji. Więc skoro uznał, że związek z nią to coś czego właśnie chce, to co miałam zrobić? Przecież to jego wybory i życie - próbuję sprawić wrażenie, że wcale nie obeszło mnie to w jakiś znaczący sposób.
- Catalina, przestań w końcu udawać i przyznaj się, że go kochasz. Poznałam cię już na tyle, że jestem przekonana o tym, iż mam rację. Zastanawia mnie tylko jakim cudem, on jeszcze się tego nie domyślił. Przecież to wręcz niemożliwe - dochodzę do wniosku, że dalsze zaprzeczenie nie ma sensu.
- I co ja mam ci powiedzieć Alice? Dobrze przyznaję się, że coś do niego czuję. Ale nawet nie próbuj komukolwiek o tym wspominać - ostrzegam ją, wiedząc że czasami ma za długi język i przypadkiem potrafi się jej coś wymsknąć.




- Wiedziałam! Dlatego jeszcze bardziej się dziwię, że nie zrobiłaś nic żeby ta cała Nicola zniknęła z jego życia. Nie jesteś zazdrosna, że ma coś, co powinno należeć do ciebie? Poznałaś ją w ogóle? - ciekawi ją moja odpowiedź.
- Nie miałam jeszcze okazji. Staram się jednak nie nastawiać negatywnie do jej osoby, tym bardziej że tak naprawdę jej nie znam - blondynka patrzy na mnie z politowaniem.
- Naprawdę myślisz, że ona nie ma nic przeciwko temu, że jesteście z Hectorem tak blisko? Przecież to jasne, że zrobi w tej sytuacji wszystko, żeby znowu was od siebie oddalić. Jesteś dla niej dużym zagrożeniem - słowa przyjaciółki zaczynają mnie niepokoić.
- Nie mam wpływu na to, co będzie próbowała zrobić. Mogę mieć tylko nadzieję, że nic to jej nie da, a on jej nie posłucha - nawet sobie nie wyobrażam, że mogę kolejny raz go stracić.
- Catalina, dlaczego ty nawet nie spróbujesz o niego zawalczyć? Powiedz mu prawdę. Skąd wiesz, że on nie czuje tego samego - Alice próbuje mnie namówić do wyjawienia swoich uczuć
- Bo jestem prawie pewna, że traktuje mnie jak kogoś w rodzaju siostry. Nigdy nie dał mi żadnych powodów, abym myślała inaczej. Powiedzenie całej prawdy, równa się z końcem wszystkiego. Wolę się z nim, choćby tylko przyjaźnić niż nie mieć wcale - moja rozmówczyni kręci z niezadowoleniem głową.
- Przekonasz się, że jeszcze kiedyś będziesz tego żałować - ostrzega mnie.
- Może i będę, ale nie widzę lepszego rozwiązania niż to, które jest teraz.





Zmieniamy temat naszej rozmowy na zdecydowanie lżejszy i przyjemniejszy. Słucham jej planów na nadchodzący weekend, podczas którego chciałaby odwiedzić swoich rodziców. Sama z wielką chęcią spotkałabym się z moimi, ale zdaję sobie sprawę, że będzie to dopiero możliwe podczas świąt. Staram się jednak zbyt dużo o tym nie myśleć, przecież od początku wiedziałam, że tak to będzie wyglądać.





Gdy wracamy, jest już późny wieczór. A na zewnątrz dawno zapadł zmrok. Mam zamiar poczytać notatki z ostatnich wykładów, ale moje zamiary niweczy pukanie do drzwi. Postanawiam otworzyć i sprawdzić, kto jest niespodziewanym gościem.

- Cześć. Zastałem Alice? - patrzę na nieznajomego dla mnie chłopaka. Zastanawiając się kim jest.
- Tak, proszę wejdź - przypuszczam go w drzwiach.
- Matt, co ty tutaj robisz? Przecież ci mówiłam, że nasza dalsza znajomość nie ma sensu - czuję się niezręcznie, będąc świadkiem ich rozmowy i po chwili postanawiam zostawić ich samych.
- Wychodzę, a wy porozmawiajcie w spokoju - zakładam kurtkę i biorąc telefon oraz torebkę, opuszczam pomieszczenie. Nie dając okazji Alice do protestowania.
Zastanawiam się dokąd się udać i wpadam na pomysł odwiedzenia Hectora. Wiem, że jest już dość późno, ale rozmowa mojej współlokatorki pewnie trochę potrwa, a ja nie mam innego pomysłu jak spędzić ten czas.





Postanawiam skorzystać z metra, w końcu to najszybszy sposób transportu w tym mieście. Podczas jazdy, obserwuję pasażerów, którzy siedzą w bliskiej odległości ode mnie, aby zająć czymś czas, który pozostał mi podczas podróży.


- Cat, co ty tutaj robisz? - Hector jest zaskoczony moją obecnością.
- Alice musiała odbyć z kimś ważną rozmowę i chciałam dać jej trochę swobody. Ale jeśli przeszkadzam tobie, to już sobie idę. W końcu nie byliśmy umówieni - w sumie mogłam najpierw zadzwonić, zanim się pojawiłam.
- Przestań opowiadać głupoty, ty nigdy mi nie przeszkadzasz. Wchodź - zaprasza mnie do środka.





Znajdujemy się w jego salonie, siedząc niedaleko siebie na nie mającej końca kanapie. Ten wieczór przypomina mi setki innych, kiedy to siedząc do późnej nocy u mnie w domku lub Hectora, rozmawialiśmy o wszystkim, co tylko wpadło nam do głowy.
- Po ostatnim treningu, Arsene podszedł do mnie i powiedział, że jest pod wrażeniem mojej determinacji i zaangażowania. Może niedługo, uda mi się wrócić do pierwszego składu - cieszę się, że zaczyna wychodzić na prostą.
- Jestem z ciebie dumna. Naprawdę wziąłeś się za siebie, tylko tak dalej. Wierzę, że ci się uda.
- Chciałbym żebyś przyszła na kolejny mecz. Byłoby miło, gdybym wiedział, że ktoś dla mnie ważny jest niedaleko mnie. A jakbym jeszcze przypadkiem dostał do rozegrania jakieś minuty, to twoja obecność dodałabym mi wiary i pewności w swoje umiejętności - patrzę na niego z zaskoczeniem, z powodu tego jak bardzo zależy mu na mojej obecności na stadionie.
- A nie wolałbyś żeby to Nicole była tam zamiast mnie? W końcu jest teraz twoją dziewczyną - przez jego twarz przebiega ledwie dostrzegalny grymas.
- Aktualnie jest w Paryżu. Ma tam jakąś sesję zdjęciową. Wróci dopiero w przyszłym tygodniu. Zresztą ona nie przepada za piłką nożną. Nudzi ją oglądanie spotkań - zastanawiam się jakim cudem, ta dwójka potrafi się ze sobą porozumieć. Skoro nie potrafią nawet spróbować zaangażować się w coś, co dotyczy tej drugiej osoby.
- Skoro tak bardzo chcesz, to mogę się pojawić. Ale na pewno nie stać mnie na bilet. Ich ceny są przerażająco wysokie, a ja jestem tylko biedną studentką.
- O to się nie martw. Wszystko załatwię, w końcu to ja cię zapraszam. Cieszę się, że będziesz, to dla mnie naprawdę wiele znaczy.
- Od czego są w końcu przyjaciele. Musimy się nawzajem wspierać - mówię z delikatnym uśmiechem na ustach.






Rano budzę się odrętwiała i obolała z powodu niewygodnej pozycji, w której spałam. Rozglądam się dookoła siebie i uświadamiam sobie, że wciąż znajduję się w domu Hectora, który na dodatek śpi obok i obejmuje mnie swoim ramieniem w pasie. Dochodzę do wniosku, że musieliśmy zasnąć podczas oglądania powtórki jakiegoś meczu. A potem nieświadomie we śnie położyliśmy się obok siebie. Patrzę na spokojną i pogrążoną we śnie twarz bruneta. Jego delikatny uścisk ramion na moim ciele, wywołuje przyjemne dreszcze. Postanawiam jednak wstać, starając się robić to jak najciszej, wiedząc iż nie tak powinna wyglądać relacja dwójki przyjaciół.
- Cat, musisz się zawsze budzić tak wcześnie? Idź jeszcze spać - słyszę nieprzytomny głos Hectora, który przekręca się na drugi bok, umożliwiając mi bezproblemowe wstanie z naszego dotychczasowego miejsca snu. Nic nie poradzę na to, że od zawsze lubiłam wcześnie wstawać, a tym bardziej jego bliskość uniemożliwi mi ponowne uśnięcie.




Rozglądam się po kuchni, szukając czegoś nadającego się dla nas na śniadanie. W końcu decyduję się na zrobienie tostów. Przygotowując posiłek, nucę jedną ze swoich ulubionych piosenek, mając dziś naprawdę dobry humor.
Gdy wszystko jest już gotowe i starannie rozmieszczone na stole, odwracam się w kierunku drzwi, dostrzegając Hectora opierającego się o ścianę.






- Nie pamiętam już kiedy ostatnio, ktoś zrobił mi śniadanie. Dodatkowo miło widzieć cię taką radosną i uśmiechniętą - posyła w moją stronę jeden z tych swoich czarujących uśmiechów - staram się, aby moje policzki nie przybrały kolorów dojrzałego pomidora.
- Siadaj i jedz. Tylko się nie przyzwyczajaj do takich luksusów - sama także zajmuję jedno z wolnych krzeseł, po chwili Hector zajmuje miejsce na przeciwko mojego.





- Jak ci się spało, bo według mnie mogliśmy znaleźć wygodniejsze miejsce – mówi z przesadną powagą. Patrzę na niego z zaskoczeniem.
- Chyba ty mogłeś. Ja nie powinnam w ogóle zostawać na noc, to było niestosowne - nie chcę dać powodów Nicole do jakiś oskarżeń i psuć relacje pomiędzy nimi. Skoro jest z nią szczęśliwy, muszę to zaakceptować i się z tym pogodzić.
- Daj spokój. Wielokrotnie już taka sytuacja miała miejsce, szczególnie podczas naszych maratonów filmowych w każde wakacji. Przecież nie robimy nic złego - przypominam sobie tamte wydarzenia z przeszłości. Z tęsknotą za minionym i niemożliwym do przywrócenia czasem.
- Ale wtedy byliśmy jeszcze beztroskimi dziećmi. Teraz jest trochę inaczej – próbuję mu wytłumaczyć, o co mi chodzi.
- Dla mnie jest tak samo i nie mam zamiaru nic zmieniać – kończy naszą rozmowę. Jedno muszę mu przyznać, nadal jest tak samo uparty.





Po spożytym śniadaniu, postanawiam powoli się zbierać. Psychicznie przygotowując się na insynuacje Alice, dotyczące ostatniej nocy.
- Chodź, podwiozę cię i tak muszę już też wychodzić. Inaczej nie zdążę na trening - podążam za piłkarzem, wdychając chłodne powietrze poranka.





- Udanego treningu - mówię na pożegnanie, gdy jesteśmy już na miejscu.
- Dziękuję i do zobaczenia - Hector składa delikatny pocałunek na moim policzku. Powodujący przyśpieszenie bicia mojego serca. Coraz trudniej kontrolować mi swoje emocje. Tym bardziej, że on będąc niczego nieświadomy, wcale mi tego nie ułatwia. Martwię się, do czego może mnie to zaprowadzić.


1 komentarz:

  1. Że niby Hector nie jest niczego świadomy? No błagam, przy tym całusie w policzek sam pewnie był mega rozemocjonowany! On jest w niej zabujany na maksa, ale jak to facet - nie potrafi się przyznać. XD Czekam na next, kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń